
Czy wszystko musi być dzisiaj w wersji online? W dobie zdalnego nauczania i korzystania z narzędzi cyfrowych, odpowiedź wydaje się oczywista. Czy aby na pewno? Od jakiegoś czasu mam przyjemność pracować z wyjątkowymi materiałami, które są niezastąpionym narzędziem pomagającym mi w indywidualnym przygotowaniu uczniów do Egzaminu Ósmoklasisty. To karty konwersacyjne @Let’s talk – conversation cards . Jako że jestem miłośniczką rozwiązań cyfrowych i nieustannie zachwycam się możliwościami jakie niosą w edukacji, pierwsze pytanie, które pojawiło się w moje głowie brzmiało: „Czy karty są dostępne” w wersji online?”.
Nie ma. I bardzo dobrze.
Materiały w wersji online krążą po wirtualnym świecie, są kserowane, drukowane, powielane, wielokrotnie udostępniane, często bez zgody ich autorów. Potraktowanie tego wyjątkowego narzędzia w ten sposób byłoby dla mnie niemal przestępstwem. Nie dość, że karty prezentują wysoki poziom merytoryczny, to są po prostu piękne. Grafiki na nich zamieszczone mogłabym oglądać godzinami. To produkt jakości premium. Jeśli ktoś jest wrażliwy na piękno ( jak ja ) zakocha się w nich od pierwszego wejrzenia. Nie będę opisywać ich dokładnie – może sami zechcecie się przekonać. Oferta wydawcy – Europejskiego Instytutu Rozwoju Edukacji jest imponująca. Jestem z tego wymierającego gatunku, który woli wziąć do ręki książkę niż czytać eBooka. Z tymi kartami jest tak samo.
Jak twórczo można je wykorzystać opisała @Dolanguage – Paulina Dolęga w swoim wczorajszym poście. Bardziej kreatywna od Pauliny na pewno nie będę , ale chętnie wykorzystam jej pomysły. Celne i konkretne jak zwykle.
Jak zaczęłam z kartami E8, tak rzutem na taśmę poszło dalej. Sprezentowałam sobie całkiem pokaźną kolekcję kart i innych pomocy od wydawnictwa. Ostatnio dotarły do mnie karty kulturowe o Londynie. Cieszyłam się jak dziecko . Jak tu się nie cieszyć, skoro w pudełeczku znajduje się cała masa niespodzianek i gadżetów ? Nagram Wam kiedyś „opening” – sami zobaczycie.
I nie- nie prowadzę żadnej współpracy z wydawnictwem. Nie wiedzą, że za moment pojawi się ten post. Po prostu uważam, że jeśli jest za co chwalić – chwalę. A zadowolić tak wymagającego klienta jak ja – to już sztuka. Pauliny też nie znam osobiście. Obserwuję od dłuższego czasu i kibicuję. Zwłaszcza od kiedy w codziennej pracy anglisty, towarzyszy jej piękny brytyjski długowłosy kot. Zupełnie jak mi. Miało być krótko i na temat. Wyszło jak zwykle. Dobrego dnia.